Bo ludzie chcą kupować auta tanie, bezwypadkowe i z małym przebiegiem. A te cechy jak wiadomo nie występują stadnie. Co do kupowania bitego auta to najlepiej jest kupić jeszcze nie naprawiane. Wtedy najlepiej można ocenić wielkość zniszczeń. Później samemu zaopatrzyć się w części do naprawy, oddać auto do dobrego blacharza i lakiernika. Na koniec dobry mechanik który wszystko poustawia. Jest z tym trochę załatwiania. Trzeba mieć kasę i liczyć się z niespodziewanymi wydatkami. No i na jeżdżące auto czeka się nawet kilka miesięcy. Jakie są zalety? Blacharka i lakierowanie kosztują tak samo, nie zależnie czy robimy stare czy nowe auto. Części do rynkowych nowości są trudniej osiągalne i droższe. Ale rozbite roczne auto nie jest dużo droższe od rozbitego kilkuletniego. Za to na koniec można mieć roczne auto w cenie pięcioletniego o i tak nie wiadomej przeszłości. Robiąc auto dla siebie nadzorujemy cały proces (sami nie musimy się nawet pobrudzić) i mamy pewność czym jeździmy. Wiem to wszystko z doświadczenia.
Na koniec można sprzedać auto po roku czy dwóch i jeszcze na nim zarobić.

Przy takim spóźnieniu powinien być zwrot kasy za bilet.

Pan Edzio może by tego nie poskładał ale warsztat posiadający odpowiednie spawarki i stół do naciągania nadwozia bez większych trudności z 2 albo 3 takich złomów zrobiłby auto które ciężko było by odróżnić od montowanego w fabryce. Pokutuje u nas stereotyp że powypadkowe do niczego się nie nadaje. Nakręcają to wszyscy którzy czerpią korzyści ze sprzedażny nowych aut. Najlepiej (dla niech) żeby po gwarancji auto nie sprzedawać a złomować i kupić nowe w salonie. Tymczasem naprawa blacharska wykonana zgodnie ze specyfikacja producenta może przywrócić 100% właściwości samochodu.

Myślę że spokojnie za 20k byś miał to auto podkładane.

No ja widzę kilka nie uszkodzonych części. Światła przednie, drzwi pp, grill, szyba przednia...

Auto ładnie wygląda, nie skundlone, bez spojlerków i bajerków... Pewnie emeryt jeździł. I LPG założył mu pan Zenek a elektrykę poprawił pan Zdzisiek...
Najfajniej płonące BMW 5 jest tutaj, tylko akcja zaczyna się po połowie. Osobiście bardzo lubię tę markę. Niestety stała się ona (obok również fajnej Calibry) ulubioną marką buraków.

PS: BMW a nie Bmw bo to jest skrót od Bayerische Motoren Werke. Jest to BMW_5

Na stację to się numery kradnie. Zresztą za kradzież paliwa (czegokolwiek) wartości niższej niż 250zł jest znacznie mniejsza kara. Więc nie ma sensu kraść samochodu za kilka, kilkanaście tysięcy.

Pewnie dla części albo dla popisu. W maju gość próbował mi ukraść fiata 126p. Później złapali sąsiada w tym samochodzie jak o 04 nad ranem próbował wyłączyć klakson. Klakson wył dość długo bo nieudolny złodziej próbując się dobrać do blokady kierownicy wygiął dość mocno samą kierownicę. Nie wiadomo czy ten którego złapali w aucie to ten sam co się włamał. Może nie. Policja nic mu nie udowodniła a ja nie chcę otwartej wojny z sąsiadem, nie mając pewności.
Niestety złodziejstwo się pleni i jak widać biorą nowe fajne auta jak i stare używki. Może komuś potrzebne do napadu na bank albo do porwania kogoś?

Poprzednie wersje tego nissana nazywały się Skyline. Później była długa przerwa w produkcji i Skyline powrócił, tylko ze zmodyfikowaną nazwą. Skyliner w tle fajnie nawiązuje do historycznej nazwy.

Pierwsze co nie pasuje do "epoki" to białe buty gościa z prawej. Ale to się trzeba długo wpatrywać.

Oryginalne evo (włoskie) było i tak dużo ładniejsze.

Ten pierwszy ma zderzaki z wersji FL a listwy boczne i dekle z ELa. Tylko ten ostatni ma ELowskie zderzaki, Natomiast ten w środku wygląda tak, jak by miał wąskie nadkola.

A pokażcie mi drugą taka ulicę nazwaną na czyjąś cześć gdzie nie ma imienia (nawet skróconego) tylko samo nazwisko.

Zima jak sam napisałeś była mroźna a nie mrozowa.

Ale Niemcy mają wycieraczki po bokach. Rozwala mnie ro zawsze jak widzę te zdjęcia. My mamy 2 tramwaje tylko z bocznymi wycieraczkami i od obydwu MPK odgrodziło się murem :P

Tego jeszcze nie było... jesień zaraz po zimie :P

Nie jechałeś nigdy samemu z kierowcą albo motorniczym w pojeździe?

Gdybym sobie upchał 150% pasażerów do samochodu, tak jak to ma miejsce w autobusach, też jednostkowe zużycie było by super. Tymczasem najczęściej mam 1/5 wykorzystanych miejsc. Czyli sporo więcej pasażerów niż nie jeden autobus czy tramwaj.

Ale tramwaje i autobusy wcale nie są ekologiczne. Tramwaje są elektryczne ale ta elektryczność jest ze spalanego węgla. Trochę jak lokomotywa, tylko energia pochodząca z reakcji spalania nie jest dostarczana do silników za pośrednictwem wody a prądu elektrycznego.
Jedyny prawdziwie ekologiczny pojazd - rower nie jest promowany wcale. Zamiast ścieżki rowerowe buduje się pasy dla autobusów a i tak szybsze od nich rowery są przez te autobusy spychane na pobocze.
Samochodom też się nie ułatwia życia. Na Limanowskiego listki oddzielające pasy naklejono dobre 15cm od linii. MPK kiedyś chciało się nazywać fair play. Ciekawe na jakiej podstawie, skoro chcą zwalczać konkurencję na wszelkie możliwe sposoby.

Zobacz na filmie do którego link masz powyżej...
Wnętrze ładne, tylko środkowy człon strasznie wąski.