Akurat tu powinno być właśnie z dużej, bo oznacza zachód konkretnego ciała niebieskiego 😏

P.S. Zdjęcie przywodzi na myśl "Dzień Niepodległości" - bardzo fajny efekt.

Eee chyba wciąż z małej. Słońce (z dużej litery) jako ciało niebieskie przecież nigdy nie zachodzi 😉

W podręczniku prof. Rybki wszędzie stoi z dużej litery.

Nie zachodzi, w sensie...?

W sensie, że to Ziemia się obraca, a nie Słońce biega po nieboskłonie. Zachód...tej gwiazdy to tylko przenośnia.

Niby tak, ale definicja zachodu - momentu, w którym kąt między kierunkiem ku ciału niebieskiemu a horyzontem w układzie wsp. horyzontalnych wyniesie zero przy wcześniejszym ruchu ku mniejszym wysokościom - jawnie wskazuje na związek zjawiska z układem obserwatora na Ziemi, a co za tym idzie, nie można powiedzieć, że ciała nigdy nie zachodzą 😉

I proszę wybaczyć OT, bo miało być o zdjęciu, a nie mechanice nieba 😉

Też miałem astronomię geodezyjną i też tam pisałem z dużej. Choć według mnie coś takiego jak zachód ciał niebieskich jest pozostałością z czasów układu geocentrycznego. Ja się porządkuję do zaleceń administracji 😛

Ale narobiłem zamieszania 😛 Ja nie miałem żadnej astronomii geodezyjnej i wszystko tłumaczę sobie na chłopski rozum. Jeśli wielcy doktorzy i profesorzy tłumaczyli Wam, że zwykły "zachód słońca" pisze się z dużej litery, to ja tu nie mam nic do gadania 😉

Ja sam goniłem dzieciarnię, żeby pisała z wielkiej litery, więc jestem poniekąd odpowiedzialny za prosłoneczny lobbing 😛

Zresztą, można podesłać linka do prof. Miodka (warto jednak wcześniej zrobić małą kłótnię o to - nic tak nie podsyca atmosfery, jak mały skandal 😈 ) i poczekać, jak odpowie 🙂