A co ma być? Tramwaj najbardziej ślizga się w czasie deszczu, latem na skoszonej trawie i jesienią na liściach. Zima to z perspektywy przyczepności idealne warunki.
A radzą sobie pewnie tak, że zawsze mają sprawne i pełne piasecznice.

O 5 rano to niektórzy już od godziny są w pracy :cool:

Bierz urlop na żądanie ;) A czy leci, ciężko mi było określić i ewentualnie sensownie wyprostować z racji takiej a nie innej perspektywy i topografii okolic, więc w ogóle nie ruszałem.

Ma to, że brak jest standardów obsługi pasażerskiej. Na naszej rozwalonej kulei przynajmniej jeszcze da się w każdej kasie kupić bilet na każdy pociąg (nie licząc może pojedynczych przypadków pociągów międzynarodowych, ale to aż tak nie boli). W lotnictwie już nie.
Przytoczony przez ciebie przykład z komunikacją autobusową to dla mnie decydujący argument za tym, by z wszelkiej maści PKSów, czy innych busów, nie korzystać w ogóle. Pomijam tu już kwestie komfortu, jakkolwiek osobiście nie lubię dłuższych podróży autobusem. Nawet jeśli znajdzie się jakieś połączenie, to nigdy nie wiadomo czy ten autobus na pewno jedzie, nie wiadomo w jakiej cenie (no, jedno akurat wiadomo - jak sam napisałeś - niezbyt konkurencyjnej w stosunku do samochodu), nie wiadomo czy to autobus z prawdziwego zdarzenia, czy też Sprinter, i tak dalej... O ile komuś się będzie w ogóle chciało szukać przez dwie godziny połączenia, bo jadąc w Bieszczady nie zastanawiałbym się, tylko chwycił za własne kluczyki od auta... Rynek się "rozwinął" do tego stopnia, że żeby się w nim odnaleźć, trzeba mieć albo dużo samozaparcia do przeglądania ofert, albo po prostu nie mieć innego wyboru...
Przemilczę już kwestię busów-widmo, kursujących na zasadzie "coś tam czasem jeździ".

Ciekawe jak często zdarzają się ich pożary :twisted:

W lotnictwie jest w pełni wolny rynek i rzygać mi się chce ilekroć próbuję choćby znaleźć połączenie - bo dla zwykłego pasażera nie ma jednego "oficjalnego" rozkładu lotów, a'la kolejowy rozkład (wspólny dla całej Europy), tylko tysiąc powstałych na wolnym rynku wyszukiwarek. Nie wiadomo czy da się zaplanować przesiadkę, każdy ma inne standardy obsługi, każdy ma całkiem inną taryfę (ba, nawet w obszarze działania jednego przewoźnika tak naprawdę nigdy nie wiadomo ile bilet będzie kosztował, bo zmienia to tysiąc niekoniecznie jawnych czynników).
Obawiam się, że wkrótce na kolei możemy mieć coś podobnego. Zyskamy może w mnogości połączeń, ale stracimy finansowo, przez ostateczną śmierć integracji taryfowej.
Aha - nie mają sensu dywagacje o niszczeniu ruchu lokalnego na rzecz magistral. To są dwa odmienne segmenty rynku i istnienie tego pierwszego zależy nie od przewoźników, a od zamawiających te lokalne przewozy.

Do wszystkich trzech zdjęć z Wolsztyna dopisz przewoźników.

Dopisz samo EN57.

Dopisz numer linii do kluczowych.

Słowa kluczowe do poprawy.

Dopisz numery taborowe do tytułów obu zdjęć.

Prędzej dawała Ci po prostu do zrozumienia, że nie ma ochoty rozsmarować potencjalnego samobójcy :]
No i się z ulicą walnąłeś...

1-03A też by można :P

Limanowskiego to nie ulica, to stan umy... torowiska. :twisted: Choć, wróć, umysłu też. Zikitowego...

Z wszystkich "eurowych" przemalowań lokomotyw, to mi najbardziej odpowiada :)

4 lata temu było :P

Wyłączyłem Ci ;)

Według SRJP pociąg zwie się "Maria Skłodowska-Curie", według strony PKP IC "Maria Curie-Skłodowska" :twisted:

Jeśli są pisane taką samą polszczyzną, co ta radosna twórczość w komentarzach, to jakoś się nie dziwię :cool: