Swoją drogą widać w tle jak nam rajzery ewaluowały... już nie ognisko tylko gazzzz...
dodał: Jelczbus, 26.06.2010 19:58
...i czytać.
dodał: marcao, 26.06.2010 14:56
Aby rozwiać ostatecznie wątpliwości pozwoliłem sobie przytoczyć garść przepisów, które dotyczą nas wszystkich a nie zawsze są wszystkim znane - wszyscy zazwyczaj poruszamy się w ruchu drogowym dlatego też dobrze mieć te kilka kwestii na względzie.
Jazda pod wpływem alkoholu może mieć postać jazdy w stanie po spożyciu alkoholu (bodaj od 0,2 do 0,5 promila) i jazdy w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila). Ta pierwsza sytuacja to wykroczenie, druga to przestępstwo.
Stan po spożyciu alkoholu odsyła nas do Art. 87 Kodeksu Wykroczeń.
Cytat:
Art. 87.
§ 1. Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 50 złotych.
§ 2. Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd niż określony w § 1,
podlega karze aresztu do 14 dni albo grzywny.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 lub 2 orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów.
Co do środka karnego. Art. 29 Kodeksu Wykroczeń mówi tak:
Cytat:
Art. 29.
§ 1. Zakaz prowadzenia pojazdów wymierza się w miesiącach lub latach, na okres od 6 miesięcy do 3 lat.
§ 2. Orzekając zakaz prowadzenia pojazdów określa się rodzaj pojazdu, którego zakaz dotyczy.
§ 3. Zakaz, o którym mowa w § 1, obowiązuje od uprawomocnienia się orzeczenia.
Orzekając zakaz nakłada się obowiązek zwrotu dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdu, jeżeli dokument ten nie został zatrzymany. Do chwili wykonania tego obowiązku okres, na który orzeczono zakaz, nie biegnie.
§ 4. Na poczet zakazu prowadzenia pojazdów zalicza się okres zatrzymania prawa jazdy lub innego dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdu.
Jeżeli prowadzisz pojazd mechaniczny w stanie nietrzeźwości to popełniasz przestępstwo z Art. 178a par. 1 kk, jeżeli inny pojazd (w tym rower) to popełniasz przestępstwo z par. 2
Cytat:
Art. 178a.
§ 1. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania inny pojazd niż określony w § 1,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Art. 178a posiada jeszcze paragraf 4, który od 1 lipca 2010 roku będzie oznaczał, że osoba ponownie skazana za prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości będzie podlegać karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Środki karne przy przestępstwach z Art. 178a są uregulowane w Art. 42 Kodeksu Karnego. Pomijam kwestie spowodowania katastrofy i wypadku, bo w tej dyskusji pojawił się jedynie wątek prowadzenia pojazdów pod wpływem.
Cytat:
Art. 42.
§ 1. Sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju w razie skazania osoby uczestniczącej w ruchu za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, w szczególności jeżeli z okoliczności popełnionego przestępstwa wynika, że prowadzenie pojazdu przez tę osobę zagraża bezpieczeństwu w komunikacji.
§ 2. Sąd orzeka zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych albo pojazdów mechanicznych określonego rodzaju, jeżeli sprawca w czasie popełnienia przestępstwa wymienionego w § 1 był w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia określonego w art. 173, 174 lub 177.
Środek karny zakazu prowadzenia pojazdów sąd orzeka terminowo na okres od 1 roku do 10 lat lub bezterminowo (gdy pozwala na to przepis). Orzeczenie tego środka oznacza utratę możliwości uzyskania uprawnień w czasie jego obowiązywania. Okres ten nie biegnie gdy jesteśmy pozbawieni wolności.
Art. 244.
Kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania
zawodu, prowadzenia działalności, prowadzenia pojazdów, wstępu do
ośrodków gier i uczestnictwa w grach hazardowych lub obowiązku powstrzymania
się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, zakazu kontaktowania
się z określonymi osobami lub zakazu opuszczania określonego miejsca pobytu
bez zgody sądu albo nie wykonuje zarządzenia sądu o ogłoszeniu orzeczenia w sposób
w nim przewidziany,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
dodał: marcao, 26.06.2010 14:32
Filimer napisał(a):
^^ Tak, nie możesz robić prawka bodajże przez 2 lata.
To zależy od sądu. Środek karny w postaci zakazu prowadzenia pojazdów sąd może orzec na okres od roku do 10 lat bądź na zawsze. W okresie jego obowiązywania nie możesz ani mieć wcześniej nabytych ani nabyć nowych uprawnień. W prawie wykroczeń (tzn. jeżeli Twój czyn nie będzie przestępstwem) od 6 miesięcy do 3 lat.
Środek karny orzekany jest wobec osoby, czyli dotyczy osoby skazanej.
dodał: Voith, 26.06.2010 13:07
marcao napisał(a):
Poza tym posługiwanie się zatrzymanym prawem jazdy (jazda na jego podstawie) tak samo jak naruszenie środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów jest dodatkowym przestępstwem.
Czy zatrzymanie rowerzysty pod wpływem nie posiadającego prawa jazdy dowolnej kategorii skutkuje ewentualnym wstrzymaniem możliwości otrzymania tychże uprawnień na okres orzeczony? Czy dostaje wyłacznie zakaz jazdy na rowerze?
Jeśli nie ma prawa jazdy zakaz nakładany jest na osobę (pesel) na podstawie dowodu osobistego?
dodał: marcao, 26.06.2010 12:59
Jazda pod wpływem na rowerze jest takim samym przestępstwem jak prowadzenie samochodu pod wpływem. Sankcja za to jest dokładnie taka sama i nie ma znaczenia czy masz przy sobie prawko podczas jazdy rowerem czy nie.
Zabranie prawa jazdy za jazdę pod wpływem nie polega tylko na fizycznym pozbawieniu dokumentu (takowy może zatrzymać policja i do tego też nie musi mieć dokumentu - wystarczy, że trafiasz do bazy danych policji i już ten dokument nie ma żadnej wartości bo nawet jak się nim wylegitymujesz to będzie figurował w bazie jako zatrzymany) ale na orzeczeniu przez sąd środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów, który jest obligatoryjny jeżeli prowadziłeś pojazd pod wpływem.
Poza tym posługiwanie się zatrzymanym prawem jazdy (jazda na jego podstawie) tak samo jak naruszenie środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów jest dodatkowym przestępstwem.
dodał: Voith, 26.06.2010 11:53
Unrealgod napisał(a):
Nie wiem czy jest jakiś przepis który zakazuje jazdę w słuchawkach na uszach. Wiadomo że dobrze by było słyszeć co się na zewnątrz dzieje jednak miałem okazję się przejechać kilkakrotnie samochodami, powiedzmy z wyższej półki, i tam nawet przy wyłączonym radiu karetkę było słychać słabo, kiedy była dość blisko. A zakazu słuchania głośno radia nie ma na pewno w pojazdach.
W pojeździe masz jeszcze lusterka i większość kierowców jednak czasami robi z nich użytek.
Unrealgod napisał(a):
Skoro jazda na rowerze bez dokumentów to taki problem (dla Ciebie) to pomyśl że po 18 możesz jechać bez żadnych uprawnień skuterem (do 55cc i 45km/h). Możesz nim wjechać do miasta, na drogi krajowe, wielopasmowe (jak zakopianka) a nawet nie musisz wiedzieć że mamy ruch prawostronny.
JA nie biorę prawka ze sobą na rower, bo nie chciałbym w razie czego dostać punktów karnych. No ale i tak nie zatrzymuję się do kontroli.
Nie wiem czy nie moga po peselu sprawdzić czy masz prawko i ewentualnie dołożyć pkt.
Wiem, ze za jazdę pod wpływem na rowerze zabiera się prawo jazdy.
Unrealgod napisał(a):
@Voith: Niestety rowerzyście będą Cie wyprzedzać w korku i tak przez wszystkie światła po kolei do puki będziesz ich na prostej doganiała albo im nie odjedziesz. Nie ma możliwości (nawet logicznej) żeby grzecznie stali za tobą w korku i czekali aż podjedziesz do przodu.
Ja to wiem, jestem przyzwyczajony i jak stoję w korku to mnie to w ogóle nie rusza, problem się pojawia jak stoję w miarę na początku (względnie pierwszy, bo na ogół przy masie jeździ sie wolniej i nie łapie nawet głębokich zółtych), to mi się przekradnie obok pod sam zderzak i ani ruszyć, ani objechać jak się światło zmieni, na ogół na drugim pasie wtedy już stoi sznureczek bo myślą "ciężarówka, to ruszy jak słoń z połamanymi nogami" i w efekcie musisz się kisić za rowerzystą, którego zostawiłbyś spokojnie z tyłu.
dodał: Voith, 26.06.2010 11:48
Filimer napisał(a):
No miło, z tymże na jednopamsówce w korku ja nie będę się wlekł za jakąś ciężarową niedojdą, co wjechała nie wiadomo po co w miasto - ostatnio musiałem poboczem osobówki stojące w korku wyprzedzać, a doganiały mnie dopiero 3 km dalej, jak im w końcu z jednopasmówki się dwupasmówka zrobiła.
Nie miałem na myśli jednopasmówki. Raczej coś w stylu Al. 29-listopada i dalej w stronę Kleparza na przykład. Na jednopasmówkach nie ma problemu z wyprzedzaniem, bo luka z przodu na ogół się znajdzie a nie trzeba się wbijać na drugi pas w tym samym kierunku, na ogół znacznie szybszy.
Pomijając już fakt, że skoro "musiałeś wyprzedzać poboczem", (pomijając już cały galimatias i przepisy o wyprzedzaniu) i zrobiłeś to, była więc ta jazda poboczem możliwa, a więc wjeżdżając na drogę znalazłeś się tam bezprawnie, gdyż rowerzysta ma obowiązek poruszać się poboczem, jeździ nadaje się ono do jazdy, a skoro, jak to nazwałeś "wyprzedzałeś" to nadawało się. :D
Filimer napisał(a):
stówka? 1000 zł na dzień dobry, w ruchu drogowym przepisy obowiązują wszystkich, nie ma równych i równiejszych.
Chyba jednak są, skoro:
Filimer napisał(a):
Zapytaj tego debila, który pozwolił użytkować rowery bez żadnych dodatkowych dokumentów osobom, które ukończyły 18 lat.
Filimer napisał(a):
Jak jest znak ustąp pierwszeństwa przejazdu, to samochód mnie nic nie obchodzi - skoro ja muszę mieć oczy dookoła głowy, to kierowca też - masz wyraźnie w przepisach o zachowanie szczególnej ostrożności, a ja na pewno nie będę zwalniał na drodze rowerowej z pierwszeństwem, zwłaszcza że na pewno nie jadę szybciej niż równolegle poruszająca się osobówka.
Nie miałem na myśli jazdy równolegle kończącej sie zmianą kierunku przez pojazd i zajeżdżaniem drogi rowerowi tylko sam ruch w kierunkach poprzecznych.
Jeśli tak dobrze czujesz się w przepisach, to zapewne znasz również ten fragment:
Cytat:
Na przejeździe dla rowerzystów, kierującemu rowerem zabrania się: wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd, zwalniania lub zatrzymywania się bez uzasadnionej przyczyny.
To tak jak z pieszym - kierowca ma obowiązek ustąpić jeśli pieszy jest na przejsciu lub zbliża się do niego z zamiarem przejscia, jednak pieszy musi się liczyć z tym, że trzeba go najpierw zauważyć. Tam samo rowerzysta - jak mi wyjedzie gdzieś z krzoków prosto pod koła, to jego tłumaczenie że miał pierwszeństwo bo był na oznaczonym przejexdzie jest bzdurą i w razie zdarzenia to on będzie winny wtargnięcia na jezdnię.
Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl - mnóstwo osób jeździ trybem łączonym chodnik/ulica jak wygodniej i jak się światła ułożą, nie rozumieją jednak, że jak nie ma przejazdu dla rowerów, to rowerek w poprzek drogi po zeberce się przeprowadza. Oni też generują spore zagrożenie i pewnego dnia nie wytrzymam i zacznę strącać. Pieszego idacego w stronę przejścia jesteś w stanie zobaczyć (z jego prędkością) i ewentualnie przepuścić lub zignorować. Rower wjeżdżajacy z chodnika na przejście jest zbyt szybki.
dodał: Voith, 26.06.2010 10:06
krzywik napisał(a):
niestety pętle nie wykrywają motocykli.
Piździka motocyklem nie nazywaj z łaski swojej :twisted:
Wracając do rowerzystów ]:-> mój ulubiony temat na mieście hiehiehie
Jak mi rowerzysta nie przeszkadza i ja mu nie przeszkadzam, niestety niejednokrotnie patafiany na dwóch kółkach z ******ami nie rozumieją, że cieżarówka zajmuje cały niemalże pas i objechanie jej po raz 5 na kolejnych światłach powoduje jedynie frustracje, gdyż 12 czy 15-tonowym klockiem cięzko się wyprzedza, a jazda 20 km/h za rowerem też do przyjemnych nie należy.
Kolejna sprawa - słuchawki na uszach. Z całą surowością rowerzyści z sluchawkami na uszach powinni być karani mandatami. Po stówce na dzień dobry. Nie może być tak, że taki pajac nie słyszy nawet karetki. Osobiście byłem świadkiem zajechania drogi karetce na Kopernika przez łajze z słuchawkami na uszach, która wytrącona później z toru jazdy poleciała w trawnik i jeszcze miała pretensje. Zapytana o karetkę stwierdziła ze nie słyszała.
Kolejna rzecz to debile na Kopernika. Dlaczego z uporem maniaka rowerzyści jadą Kopernika kontrapasem pod prąd, co powoduje wyjeżdżanie ich z lewej strony na pas dla samochodów, jeśli muszą się minąć z innymi jadącymi prawidłowo?
I jeszcze przejazdy przez ulicę w ciągach ścieżek rowerowych - ja rozumiem pierwszeństwo i inne takie, ale dlaczego rowerzysta nie rozumie, że zeby mu to pierwszeństwo dać, trzeba zdążyć go zauważyć?
Apeluję - w poprzek ulicy nie na pełnej piź****
dodał: marcao, 25.06.2010 21:18
vear napisał(a):
W długości jeszcze nie, w denności bezsprzecznie.
Jak nie masz ochoty brać w niej udziału to po co cokolwiek piszesz?
Unrealgod napisał(a):
@marcao: Mam podobne poglądy i wielokrotnie wyrażałem dosłownie to samo.
Wiesz doskonale, że nie jest to łatwe. Jeśli ktoś ma takie poglądy jak my jest co do zasady uważany za szaleńca. Najciekawszym kontrargumentem był "ROTFL :D". Jak tu z kimś, kto ma takie argumenty dyskutować?
Zakończę swój udział w tej dyskusji (bo chyba powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia) tylko takim podsumowaniem: porównujecie do Ukrainy, do służby zdrowia itp. Transport jest takim samym towarem jak wszystkie inne. Jeżeli uważacie, że dobrym pomysłem jest istnienie przykładowo tylko jednego jedynego rodzaju chleba, który może w dodatku produkować i sprzedawać tylko państwo to nie zdziwcie się kiedy pewnego dnia okaże się, że to wcale nie jest chleb ale brunatna masa, za którą musicie płacić pięć razy tyle ile zapłacilibyście za pełnowartościowy towar na wolnym rynku. Bo nikt nie będzie dbał o jakość a cenę będzie podnosił, bo jak by wysoko nie podniósł - jeśli chcesz jeść chleb musisz kupić to, co jest.
Podobnie jak Unrealgod mam nadzieję, że smutne czasy, w których wszystko funkcjonowało na zasadzie socjalistycznej komuny i kroplówki dla najmniej rentownych przedsięwzięć już nie wrócą (choć jak czytam niektóre wypowiedzi to obawiam się, że niestety mogą wrócić).
Ja mam ochotę płacić za konkretny towar i nie uśmiecha mi się utrzymywanie zgrai darmozjadów, która nie robi dla mnie nic dobrego tylko przeżera moje pieniądze. Ja potrzebuję sprawnego autobusu i dobrze opłaconego kierowcy. Nie potrzebuję do przemieszczania się po mieście bandy urzędasów z różnych ZIKiTów i innych potworków. I nie zamierzam tej bandy utrzymywać. Ja życzę sobie aby moje pieniądze za bilet trafiały do osób, które rzeczywiście świadczą mi usługę a nie pasożytują na ciężkiej pracy innych ludzi.
Jak komuś się nie podoba dyskusja może w niej nie brać udziału. Jak się z kimś nie zgadzam to próbuję wymieniać argumenty i za to dziękuję tym, którzy dyskusji na argumenty się podjęli (m.in. szubak i YogY) i powstrzymali się od inwektyw albo odpisywania argumentem emota.
Rzeczywiście dyskusja odbiegła od przedmiotowego zdjęcia i chyba oddalamy się nawet od jej tematu.
dodał: Maciej12991, 24.06.2010 23:21
Urocza :D
dodał: marcao, 24.06.2010 14:00
szubak napisał(a):
Taaa.... Jednak widzisz, w transporcie zbiorowym to nie do końca tak funkcjonuje jak myślisz. Prywatny przewoźnik owszem, pojedzie, tam gdzie na tym zarobi. Nie pojedzie wieczorem, nie pojedzie w dni, kiedy jest mniej pasażerów, bo i po co. A, ze ludzie nie dojadą wtedy nigdzie, to co go to obchodzi. Część kupi auta, reszta się nie ruszy z domu.
Nie widzę żadnego powodu aby publiczny przewoźnik marnotrawił moje pieniądze na kursy, które nie są rentowne. Poza tym dziś mamy publicznego przewoźnika i czym musza jeździć ludzie mieszkający na peryferiach? Własnymi autami. Stąd wieczne korki na wjazdach do i wyjazdach z Krakowa.
szubak napisał(a):
Miejscowości, do których nie dociera ten złowrogi wróg prywatnych przewoźników, jakim jest transport organizowany przez miasto / gminę. W zwykły dzień - ok, busów mnóstwo. Niedziela, święto....? Transportu brak.
Problem naszej rozmowy tutaj polega na tym, że Ty (podobnie jak kilku innych Szanownych Rozmówców) przypisuje mi kolejny raz taką oto łatkę, że uważam przewoźnika publicznego za zło a prywatnego za dobro. Otóż tak nie jest. Uważam, że byłoby lepiej gdyby komunikacja funkcjonowała na rynkowych zasadach bez forów dla podmiotu publicznego. A zarówno Ty jak i kilku innych Rozmówców robicie ze mnie miłośnika busiarzy, którym nie jestem i nie mam zamiaru n-ty raz tłumaczyć dlaczego, bo już to zrobiłem kilka wpisów temu.
Otóż przez blisko dwa lata regularnie kilka razy w tygodniu, zarówno w dni powszednie jak i w weekendy i święta jeździłem do busem z Krakowa do Skały. Zarówno przed południem jak i po południu. Informuję Cię, że zarówno w dzień powszedni jak i w weekend jest transport, w dzień powszedni praktycznie co dziesięć minut. Komunikacji publicznej do Skały praktycznie nie ma (nie ma autobusu aglomeracyjnego, są podobno jakieś PKS-y, o których nikt tak naprawdę nie wie czy i kiedy jadą. Założę się poza tym, że gdyby jakimś cudem postawił tam koło autobus KM to nie kursowałby częściej niż co godzinę. Dziś busy kursują nawet co 10 minut.
Prywatnych przewoźników jest kilku. Mieli/mają skoordynowany ze sobą rozkład jazdy, nie zdarzyło mi się ani razu żeby bus nie przyjechał (przy przewoźniku publicznym zdarza mi się dość często, że kurs wypada), ani razu nie było nadspieszenia, kierowca za każdym razem mówił "dzień dobry", "do widzenia", dostawał pieniądze, dawał bilet i było miło. Busy jeździły przez cały dzień od bladego świtu do godz. bodaj 21:30 (do Krakowa) / 22 z kawałkiem do Skały/Wolbromia.
Mało tego: ostatnim kursem z Krakowa wracało więcej ludzi, więc aby nie było tłoku przewoźnik podstawiał dwa busy, z czego jeden wykonywał skrócony kurs do Skały. Jedynym problemem jaki na tej trasie występował był rzeczywiście tłok, bo dużo osób korzysta z tej trasy. Oczywiście organizatorzy komunikacji nie zamierzają puszczać na niej autobusu aglomeracyjnego bo im się to nie opłaca. Ich problem, prywatny przedsiębiorca przynajmniej zarobi a wolę żeby zarobił on niż sfora urzędników.
Więc nie jest do końca prawdą, że tam gdzie nie ma przewoźnika publicznego brakuje transportu wieczorami, poza szczytem albo w weekendy czy święta. A nocne w Krakowie też nie docierają wszędzie.
szubak napisał(a):
Albo busiarz, widząc, że ludzi jest mało, na pytanie, o której jest powrotny kurs rzuca tekstem "eee, mało ludzi dzisiaj jest, więc wieczorem już nie jeżdżę...". I powrót kończył się tak, ze znajomi podwozili nas autem do miejscowości, gdzie... jeździło MPK. A alternatywy nie było, bo jeżdżące wcześniej PKSy zawiesiły kursy, bo w w okresie pn-pt dziwnym trafem busy podjeżdżały na przystanek minutę przed nimi...
Widocznie miałeś pecha, mnie nigdy nic takiego się nie przydarzyło. Powyżej podałem przykład, że nie mówię tego bez własnych doświadczeń. To jest problem PKS-u, czy umie funkcjonować w warunkach rynkowych. Skoro nie umie się dostosować np. obniżeniem ceny (a zgodnie z prawami skali prowadzonej działalności jest mu łatwiej niż busiarzowi, bo ma swoje zaplecze itp.), zwiększeniem komfortu świadczenia usług to ma problem.
szubak napisał(a):
Idąc Twoim tokiem rozumowania, nie powinno być np. komunikacji miejskiej wieczorem, przynajmniej na sporej części miasta, bo ludzi jeździ mało i kursy są deficytowe.
Powyżej wskazałem dlaczego błądzisz co do mojego toku rozumowania.
szubak napisał(a):
Swoją droga proponuję wycieczkę na Ukrainę.
YogY napisał(a):
Właśnie miałem koledze marcao zaproponować przeanalizowanie komunikacji we Lwowie. Tam w znacznej mierze funkcjonuje model komunikacji przybliżony nam przez Ciebie.
Obaj poruszacie argument Ukrainy. Tylko nie bierzecie pod uwagę pewnej cechy tamtego systemu prawnego czy społecznego. Tam nikt się prawem nie przejmuje ani też specjalnie nikt nie zamierza tegoż prawa egzekwować.
szubak napisał(a):
Tam masz system oparty dokładnie na Twoich założeniach.
Otóż wcale tak nie jest bo gdybyś czytał uważnie jakie jest moje główne założenie to byś nie mógł tak stwierdzić. Proponowany przeze mnie system oparty jest na przestrzeganiu prawa. System ukraiński nie jest na tym oparty, uwierz mi.
YogY napisał(a):
Nie wnikam w kwestie własnościowe, niemniej efekt jest tragiczny.
Wiesz, może jednak warto wniknąć. Na Ukrainie po upadku komunizmu wprowadzono dziki kapitalizm. Tzn wyjęty spod jakiejkolwiek kontroli, po to aby pewna ograniczona (najsilniejsza) grupa mogła na tym kapitaliźmie zbić kokosy. Dziki kapitalizm różni się od normalnego systemu gospodarczego tym, że normalny system oparty jest o stanowienie mądrego prawa, przestrzeganie prawa i bezwzględne egzekwowanie obowiązującego prawa. Na Ukrainie żadna z tych trzech cech nie występuje. Toteż trudno uznać za sensowne porównanie mojej propozycji z modelem ukraińskim.
YogY napisał(a):
Zdecydowanie bardziej wolę, byśmy sie wzorowali na Wiedniu, gdzie organizacja komunikacji zrobiła na mnie duże wrażenie.
I wyobraź sobie, Austriacy obsługiwali nierentowne połączenia, a przewoźnik w mieście był w zasadzie jeden. Podobnie w Berlinie, Monachium, Norymberdze i w zasadzie w każdym większym mieście na zachodzie.
Oczywiście, że chciałbym wzorować się na Wiedniu jeśli chodzi o wiele spraw. Na razie wzorujemy się na Wiedniu w ten sposób, że jeździmy tramwajami, którymi Wiedeń jeździł już 20/30 lat temu.
YogY napisał(a):
Ciekaw jestem czemu tam nie rozdrabnia się transportu w drobny mak dopuszczając prywatnych przewoźników?
Kilka razy już o tym wspominałem. Na prywatnych przewoźnikach nie zarabiają urzędnicy. Na publicznym a i owszem. Miasto zbiera pieniądze z biletów i ma na urzędników, na urzędy itp. A ja bym wolał, żeby te pieniądze były przeznaczane na komunikację miejską. Teraz na KM jest przeznaczona ta ich część, której nie przejedzą urzędnicy.
Poza tym ja nie chcę niczego rozdrabniać. Skąd wiesz, że zaraz nie pojawiły się np. duży przewoźnik, który obsługiwałby połowę miasta? Albo MPK zostało by kupione przez jakąś dużą firmę transportową z zachodu Europy? Nie ma to bezpośrednio związku z wielkością przewoźników. Uważam tylko, że rynek przewozowy powinien być maksymalnie jak się da uwolniony od biurokracji i ograniczania wolnej konkurencji.
YogY napisał(a):
@marcao: Gdybyś chciał wyciąć kursy nierentowne w Krakowie, komunikacja jeździłaby tylko w szczycie rannym i popołudniowym. Wiele błędów popełniają ci, którzy organizują transport publiczny w mieście, ale chwała im za to, że nie mają takich poglądów jak Ty. Przy organizowaniu transportu w mieście nie można patrzeć wybiórczo i partykularnie (uwzględniając interes tylko wybranej grupy ludzi) na wybrane linie, niezależnie od innych. To ma tworzyć całą sieć, tak by możliwe było poruszanie się po CAŁYM mieście. A nie tylko wybranych fragmentach.
Nie, Kolego nie jest tak jak piszesz. Ja nie chciałbym wyciąć kursy nierentowne w Krakowie. Chciałbym żeby robiono maksymalnie dużo aby kursy były rentowne. Tzn polityka miasta powinna być taka żeby robić wszystko aby zachęcać ludzi do poruszania się KM. Na ten moment taka polityka nie jest prowadzona, bo to co robi nasze miasto nie przypomina polityki promowania KM. Prowadzi się politykę utrudniania życia kierowcom, busiarzom i rowerzystom. Kierowcom m.in. przez sposób prowadzenia remontów dróg, busiarzom przez wyrzucanie ich poza centrum miasta a rowerzystom przez brak infrastruktury dla rowerów a jednocześnie prawo które wymusza na nich narażanie życia jeśli nie chcą płacić mandatów.
Ja uważam, że powinno się robić wszystko aby ludziom opłacało się korzystać z KM. Nie zmuszać ich do KM ale robić wszystko aby to dla nich było opłacalne. Oczywiście model, który tutaj zaproponowałem jest dość utopijny w naszych realiach, bo opiera się na kilku dosyć mało prawdopodobnych założeniach, ale jest w mojej opinii słusznym kierunkiem.
Prowadząc politykę transportową powinno się zachęcać a nie przymuszać do korzystnia z KM na zasadzie, że albo będziecie jeździć komunikacją miejską albo będziemy wam utrudniać życie. I takim wyjściem naprzeciw byłoby konsultowanie rozkładów jazdy, które obecnie w praktyce nie istnieje, konsultowanie zmian tras zanim się je wprowadzi i nie z radą dzielnicy, bo ona realnie reprezentuje tylko własne interesy a nie interesy mieszkańców tylko z samymi mieszkańcmai. To naprawdę da się zrobić w dzisiejszych czasach przy dzisiejszym rozwoju techologii.
Powinno się promować kulturę wśród prowadzących autobusy i tramwaje. Jest wśród nich wielu sympatycznych ludzi, którzy świetnie wykonują swoją pracę (mam do nich za to ogromny szacunek) ale są też tacy, którzy zachowują się jak lumpy. Pierwszych powinno się nagradzać a drugich wyrzucać z zawodu. Pasażer musi czuć, że przewoźnikowi i jego pracownikom zależy na tym, żeby on korzystał z ich usług. Przewoźnik ma zabiegać o pasażera, starać się o niego. A dziś niestety tak jeszcze nie jest. Przewoźnik ma dbać o to aby nie podróżowało się w tłoku, zaduchu itp., bo w przeciwnym razie większość ludzi wybierze własny samochód. Przewoźnik ma dbać aby autobusy nie jeździły nadspieszone, dbać o wygodę zakupu biletu (bo z tego przewoźnik przecież żyje), o to aby w autobusie czy tramwaju nie było zbyt ciepło, zbyt zimno itp. Trzeba przyciągać ludzi do KM a nie utrudniać życie wszystkim innym.
Tak samo pieniądze z moich biletów powinny trafiać do kieszeni kierowców i motorniczych a nie do kieszeni urzędników miejskich, ZIKiT, MPK i kogo tam bądź jeszcze. Wolałbym jeździć autobusem czy tramwajem, którego prowadzący zarabia dużo i wie, że jego praca jest szanowana przez ludzi a on szanuje ludzi, którzy płacą mu za dobre wykonywanie usługi.
YogY napisał(a):
Z resztą w ogóle dziwi mnie pogląd, mówiący, że przedmioty czy usługi użyteczności publicznej, które przysługują każdemu na równych prawach, chcesz ograniczać prawami ekonomii. Nie budujmy zatem dróg tam gdzie jeździ mało samochodów, nie doprowadzajmy linii elektrycznych, wody, prądu, gazu, tam, gdzie mieszka mało ludzi itp., itd.
Nie chcę nikomu ograniczać żadnych praw. Wręcz przeciwnie. Zależy mi na tym aby zanim wyda się choćby złotówkę publicznych pieniędzy na budowę linii elektrycznej, wodnej, gazowej czy tramwajowej oglądać dziesięć razy, czy to jest najlepsza metoda jej wydania.
Tak samo każdą złotówkę na komunikację miejską, zwłaszcza publiczną, należy oglądać tyle samo razy zanim się ją wyda.
wmmedia napisał(a):
Kolego - prawo do czegoś wiąże się nierozerwalnie z obowiązkami. A obowiązki to m. in. przestrzeganie zasad. W busiarstwie jest jedna zasada: brak zasad. Kto wykończył linie PKS? Właśnie busiarze, którzy jeździli kilka minut przed rozkładowym PKS-em i zgarniali wszystkich z przystanków a chwilę później PKS robił niemal pusty przebieg.
Kolego, PKS wykończył się sam a dlaczego to przeczytaj kilka linijek wyżej, bo wcześniej szubak poruszył ten sam argument. Gdyby PKS umiał dostosować się do życia w warunkach wolnego rynku a nie socjalistycznej komuny, w której pompuje się w niego pieniądze wzamian za bylejakość to z pewnością byłby w stanie się ustawić. Potwierdza to fakt, że PKS-y, które potrafiły się "urynkowić" przędą całkiem nieźle a te, które nie potrafiły już upadły.
Przepraszam za ten przydługi wywód, ale musiałem odnieść się do wszystkich ataków na moje tezy.
dodał: KustoKot, 24.06.2010 12:53
Za jaki bus wyjechała Scania?
dodał: Voith, 24.06.2010 09:54
i to ma mnie przekonać?
W wielu miejscach jest oznakowanie w stanie agonalnym i spokojnie możnaby takie demontaże wykorzystać.
dodał: Voith, 23.06.2010 22:54
a za nowe znaki zapłaci podatnik...
dodał: Karol_G_1987, 23.06.2010 19:47
Kiedyś rządziły Ikarusy, teraz zaczyna rządzić Solaris :) A zdjęcie się podoba.