Mam niedoparte wrażenie że gdyby analogicznie wyglądały prace na torowisku tramwajowym nieopodal - czyli najpierw budowa toru obok, a dopiero później przerzucenie ruchu - ominęlibyśmy serię wykolejeń, skoszenie słupa i rozbicie na nim Bombardiera...

No tyle że pod obecnie eksploatowanym torem tramwajowym musiały powstać części tuneli drogowych. Inna sprawa że gdyby lepiej zabezpieczono stok skarpy powstałej po obniżeniu poziomu (zmianie profilu torowiska) to też by do wykolejeń nie doszło.

Chodzi Ci o budowę z założenia tymczasowego torowiska, zrobienie wszystkich prac i jego likwidację? Z jednej strony sensowne, ale z drugiej normalnie na czas remontów czy to u nas, czy w GOP i w wielu innych miejscach robiono prace po jednym torze (na PKP to też standard, patrz D29-133) i wszystko sensownie działa. Tutaj po prostu tak jak pisze Wypalacz, trochę chyba zaniedbano odpowiednie zabezpieczenie toru...