Nie widzę brukowanej ulicy z dziurami na pół metra, torowisko jest równe, farba z tramwaju nie odpada, przy jezdni jest chodnik, wygląda na kompletny, nie widzę walających się śmieci.
Do Ukrainy jeszcze daleko.
Nie da się ukryć ze te reklamy urody ulicy nie przynoszą. A na dodatek ich ilość nasuwa nieuchronnie pytanie czy w tym natłoku są w stanie spełniać nałożoną na nie rolę - wabika na klientów...
O tych cierpieniach przemysłu reklamowego słyszę co chwilę a jakoś go nie widać - ot, weźmy choćby dyskusję przy wprowadzania zakazu reklam papierosów. I popatrzmy o ile wzrosła ilość reklam od tego czasu...
Jezdnie to każdy może wyremontować, nawet Ukraina. Ale zadbać kompleksowo o krajobraz miasta już nie. I w tym obszarze jesteśmy tam gdzie Ukraina. Tzn. jesteście Wy, w Krakowie 😛
Niestety te reklamy wyglądają strasznie niechlujnie. Do zniesienia są te niewielkie szyldy na parterze, ale umieszczanie tych plansz na wysokości piętra jest już grubą przesadą. Jeśli chodzi o przemysł reklamowy, to wcale nie widać, aby w tej branży był jakiś kryzys. Nie przebiera się w środkach i funduszach, bo przecież i tak w końcu my za to wszystko płacimy. (Przy okazji - czeski błąd w numerze wagonu 😉 )
Kryzys w branży jest, ale najgłośniej o nim krzyczą monopoliści, którzy z tego otrzymują duże pieniądze, pozostali albo zostali wygryzieni albo za wynagrodzenie nie otrzymują nawet pokrycia kosztów materiałów.
Ogólnie problemem są mali przedsiębiorcy. Zauważcie, jaki jest raban o to, że na Kalwaryjskiej ponoć masowo upadają firmy przez zakaz parkowania, bo klienci nie przyjeżdżają do nich, a wcześniej parkowali furami przed drzwiami. Jak zrobią tu park krajobrazowi, to znowu będą płakać, że Państwo się chce ich pozbyć...