Spotkałem się z definicją, że makro to od odwzorowania 1:1 jest 😛

Z definicji wynika że może być nieznacznie powiększony. Nie wydaje mi się, że był znacznie powiększony 😉

Ale na tym zdjęciu jest pomniejszony. 😛 No chyba, że matryca w D3100 ma wymiary 20 cm x 20 cm. 😛

Przepraszam, naszła mnie ochota na lekkie poflamienie. 😁

EDIT: W 1:1 chodzi o to, że obiekt o długości 1 cm będzie miał 1 cm długości na matrycy.

A nie przypadkiem w skali 1 : 1 na zdjęciu? Przepraszam, jeżeli się mylę ale nie znam się najlepiej na stronie teoretycznej fotografii, bardziej pasjonuje mnie praktyczna. Na pewno wiem, że osoby które nie przywiązują aż tak wielkiej wagi do każdego szczegółu zdjęcia nazwały by je "potocznie" makro 😉

Próbowałem robić zdjęcia makro, i uważam, że to całkiem inna bajka, niż "normalna" fotografia. Strasznie płytka GO, rzędu kilku mm, a największym wrogiem jest drżenie rąk. 😁
np. https://lh4.googleusercontent.com/-ijlxPjEMLm0/UH7Mo8AfVNI/AAAAAAAAAbw/tc2xzqO7VYo/w1159-h778-no/_IGP1646.jpg
Mieści się tylko kawałek konika w ostrości.
Zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć, a tylko jedno trafiło z ostrością w sensownym miejscu. 😁

Są to moje początki, żadnych specjalnych soczewek, obiektywów, tylko zwykły kit 😉 Co do ostrości to łapie manualnie. Dziękuję za poradę. Makro wylatuje z kluczowych.

To wtedy "stopień makro" zależałby od tego w jakiej rozdzielczości wrzucasz zdjęcie. A to chyba nie o to chodzi. 🙂
Według mnie to magiczne tryby makro w cyfrówkach spaczyły definicję tego określenia. Głównie dzięki temu, że tam makro oznacza łapanie ostrości z bliskiej odległości co nie ma za wiele wspólnego z właściwą definicją makro związaną z np. z odwzorowaniem 1:1 przytoczonym przez pilota.

nie tylko te magiczne tryby zawiniły, wiele obiektywów uznanych firm mianuje się makro, mimo, że nie oferują odwzorowania 1:1 😉 ot, chłyt martetindowy