Ale żeby wszystkie linie razem jadące dziś z Mistrzejowic osiągały częstotliwość jednego tamtego 128 w szczycie (3-4 min) to by się już nikt nie obraził. Że by się nie zapełniły? Śmiem twierdzić, że przy takich częstotliwościach i czasach (32 min na Rondo Grunwaldzkie z Mistrzejowic) prawie nikt by jeździł samochodem.
Śmiem twierdzić, że przy takich częstotliwościach i czasach
... oraz talonach i przedpłatach na samochód i kartkach na paliwo ...
AndrzejK napisał(a):
prawie nikt by jeździł samochodem.
Wypalacz Rafał napisał(a):
Tyle że nie wiemy jak w praktyce wyglądała realizacja tego co tu jest zapisane 😉
Zacząć trzeba od tego, że "kursuje średnio co X minut" w praktyce uniemożliwiało jakąkolwiek weryfikację. Czas przejazdu znał w zasadzie jedynie kierowca.
Tramwajami nie jeździłem, ale autobusami owszem - choć intensywnie kilka lat później. Przez dwa lata np. linią B wydłużoną od 1988 roku do Cracovii. Przeważnie było ok, czas przejazdu porównywalny z obecnym.
Ale zdarzało się, że na kursujący teoretycznie co 10 minut autobus czekałem po 30-40. Bez żadnych wydawałoby się powodów (typu śnieżyca, lodowisko itp) - ot tak, po prostu wypadał(y) kurs(y).
Tramwajami rzadziej, bo do przystanku miałem nie dość, że dalej to jeszcze jazdę mocno "turystyczną". Ale wydaje mi się, że jak i obecnie generalnie po wydzielonych torowiskach jeździły całkiem sprawnie. Utkwił mi w pamięci jeden przejazd: nowym składem 2x105 po świeżo wyremontowanej (choć jeszcze w starej technologii) Alei Pokoju - gdzie chyba nawet na Rondzie Dywizjonu 308 nie było przystanku (albo był na żądanie), potem były tylko przy ogródkach działkowych (na żądanie) i dopiero Dąbie.
Masakrą na torowiskach były remonty. Nie tak, jak obecnie - że zamyka się na pół roku-rok całkowicie i remontuje cały odcinek w dwie strony. Zamykany był jeden tor, a ruch w dwóch kierunkach odbywał się wahadłowo, sterowany przez osobę siedzącą w budce tak, aby widzieć jeden i drugi wjazd (wyobraźcie sobie, co się działo jak była mgła). Kilkanaście minut stania przed takim odcinkiem nie było niczym dziwnym. A konieczność widzenia jednego i drugiego wjazdu powodował przy okazji przeciąganie remontów. O ile mnie pamięć nie myli jeden z takich remontów odcinka od Kocmyrzowskiego do Bieńczyc był podzielony na trzy części. Przy okazji tego remontu zlikwidowano przejazd przed pętlą Bieńczyce, który na początek remontu służył jako zjazd na tor dwukierunkowy.
Aż Ci plusa dałem za to przypomnienie przejazdu al. Pokoju 2x105N. Tam to się wtedy zapierd****o.
Od Kabla do Dworcowej też potrafili wycisnąć z tramwajów, szczególnie składami stodwójek na 9 😁
Nie chciałem tego tak ująć, ale tak było 🙂
Ja wtedy do kina jechałem i bałem się, że nie zdążę. Zdążyłem 🙂 A przejazd pamiętam do dziś 😁
A z jazd poremontowych pamiętam też pierwszy przejazd Mogilską wyremontowaną techniką bezstykową (jeden z pierwszych jak nie pierwszy remont w tej technologii). Chyba właśnie stodwójką, bo pamiętam jak motorniczy zakręcił wajchą i wyciągnął się na siedzeniu wchodząc z pełną prędkością w wyprofilowany łuk między Wieczystą a Parkiem Lotników.
To jeszcze z serii wspominek 🙂
Zapadło mi w głowie to:
thomas_ napisał(a):
W ciągu 30-lat czas przejazdu na linii 4... wydłużył się o 2 minuty w szczycie 😛
I dopiero dziś olśnienie: ok, czas przejazdu się wydłużył. Ale przecież to nie jest ta sama trasa. Jeżeli zaś zestawić czas przejazdu na trasie Walcownia -> Bronowice Małe to wychodzi, że obecnie rozkładowo byłoby to 51 minut (czyli 2 minuty szybciej) lub 52 minuty (w drugą stronę). A przecież i na tej trasie doszły nowe przystanki - jak choćby Głowackiego, czy też Muzeum Lotnictwa. Niestety nie pamiętam też, czy w 1985 roku był już przystanek stały AWF, czy też Park Lotników na żądanie (o ile mnie pamięć nie myli był taki na wysokości obecnego wjazdu do Parku Technologicznego).
Z drugiej strony przez Mogilskie przejeżdża szybciej - ciężko więc tę trasę porównywać.
Mea culpa. Specjalnie szukałem linii, która kursuje tak samo co w 1985 roku i nawet 4 zmieniła trasę i nie dopatrzyłem, że 4 wtedy kursowała do Walcowni.
Czyli wychodzi na to, że jedynie 26, która zmieniła numerek na 21, kursuje wciąż tak samo.