Jedną z głównych przyczyn, że jeżdżę nadal KM w Krakowie, jest fakt, że prawie zawsze siedzę... Bo mam takie szczęście, że albo jeżdżę od pętli do pętli, albo poza szczytem, gdy o miejsce łatwo.
Nie wyobrażam sobie, że miałby codziennie jeździć na stojąco w tłumie dłużej niż 10-15 min. A niektórzy jadą 30-40 min....
Przynajmniej jest rzeźnia w trzecich drzwiach, nie to co po "warszawsku", ale ten półtorak...tragedia. Siedzenia z gąbką czy nadal ta straszna "decha"? I dźwięk zamykania drzwi jelczowskie "bim-bam" czy standardowy "pikacz"? I jeszcze pytanie co do silnika: 314 czy 360 KM?.