Ta kładka zaraz odpłynie 😛

Daleko nie popłynie, przywiązana jest. Pewnie siądzie gdzieś na dnie zaraz i potem trzeba ją będzie tylko wyłowić.

Byłem tam jakieś pół godziny temu - jeszcze nie odpłynęła. Ale woda sięgała już początku pomostów...

Podobna jeśli będzie padać do jutra to kładka sobie odpłynie. Jest przywiązana, ale długo nie wytrzyma.

Trudno żeby odpłynęło coś co ma pływalność ujemną...

Znacznie większym zagrożeniem jest ryzyko że tymczasowe podpory, na których obecnie spoczywa kładka, nie wytrzymają naporu mas wody (i przedmiotów przezeń niesionych) i cała konstrukcja runie.

No wiadomo, że nie popłynie 😛 Ale się zwali do wody i powygina.

Podpory to raz. Grunt pod podporami to dwa. W każdym razie ja na miejscu budowlańców już kombinowałbym jakieś dźwigi do trzymania tej kładki, bo sytuacja robi się coraz mniej ciekawa. 😛

Wiadomo też, że jeśli upadając ułożyłaby się tworząc duży opór mogłoby nie być ciekawie, wszak nurt wielką masę potrafi przesunąć, a poniżej mamy strategiczny most... Wiem, przesadziłem 🙂, ale tak jak powiedział Michał, na wszelki wypadek zabezpieczyłbym tę kładkę... tym bardziej, że w nocy spodziewana jest kolejna fala opadów...

Tylko nie bardzo sobie wyobrażam utrzymywanie na dźwigach konstrukcji na którą oprócz grawitacji oddziaływuje jeszcze silny nurt rzeki.

Poza tym grunt pod podporami byłby problemem gdyby zamiast być całkowicie zalany byłby podmywany

Grunt może rozmięknąć, zwłaszcza pod dużym ciężarem.

Najtańsze rozwiązanie (dla zabezpieczenia mostów poniżej) to jakieś mocne liny abo łańcuchy i przywiązanie kładki gdzieś do nabrzeża. Kładka jest na tyle ażurowa że jakiegoś mega oporu w wodzie może by nie stawiała. Ale szkoda by jej było.

No, ale na szczęście obciążenie jest rozłożone na większą powierzchnię, przecież podpory nie spoczywają bezpośrednio na gruncie tylko na płytach betonowych